Bielsko Biała – Kozia Góra
Wycieczka jest możliwa do przebycia nawet z małym dzieckiem, ponieważ można zabrać wózek. Wózek musi być oczywiście wygodny i mieć duże kółka. Trasa jest na około 1 godzinę.
Najłatwiejszą drogą, dostępną dla turystów z małymi dziećmi nie jest żaden szlak, ale droga dojazdowa do schroniska. Jest szeroka i wygodna, ale jest to droga gruntowa (nie asfaltowa). Trochę wybojów na niej jest – i dobrze, w końcu to góry. Po drodze jest trochę ławek, na których można sobie odpocząć. Jako, że nachylenie nie jest duże i droga wygodna, na Kozią Górę wjeżdża całkiem sporo rowerzystów.
Najpierw jednak od początku – czyli gdzie się ta droga zaczyna?
Będąc na Błoniach w Bielsku Białej, idziemy prosto pod górę chodnikiem (po prawej hotel Probus, po lewej ogródki z piwem). Dochodzimy do ul. Pocztowej, skręcamy w prawo i zaraz w lewo na takim małym parkingu. Wchodzimy na szlak zielony, jest to również początek szlaku czerwonego. Za plecami powinniśmy mieć hotel. Jak się dobrze przyjrzymy to zobaczymy koniec opuszczonego toru saneczkowego. Torem saneczkowym biegnie szlak zielony, ale my idziemy drogą po prawej stronie toru. Najpierw jest bardzo łagodnie, potem pod górę i dochodzimy do ostrego zakrętu w lewo. Na tym zakręcie wpada na drogę szlak żółty. Jak się zatrzymamy i popatrzymy lekko w lewo zobaczymy jakieś 50m od drogi altanę w której można sobie odpocząć. Zostawmy altanę, idziemy dalej. Szlak żółty tak szybko jak wpada na drogę tak szybko z niej wypada – po jakichś 50-80 metrach. My podróżujemy dalej drogą. Mamy przed sobą długi prosty odcinek. Jest jedna odnoga w lewo, taka bardziej po płaskim – nie idźcie nią. Dochodzimy do następnego ostrego zakrętu – tym razem w prawo. Jak się popatrzymy prosto pod górę, zobaczymy resztki toru saneczkowego. Ponad połowę drogi mamy za sobą. Przy następnym ostrym zakręcie znowu łączymy się ze szlakiem żółtym, który znowu po chwili odbija na prawo. Przed nami ostatnia prosta. Przecinamy szlak zielony, gdzie wciąż widać reszki toru saneczkowego. Dochodzimy na miejsce, czyli do schroniska, gdzie już czekają na nasze pociechy różne atrakcje typu ognisko, plac zabaw, trochę krzywe boisko do siatkówki i bufet.
Jak na góry to droga nie jest ciężka, trzeba tylko mieć chęci, dobry wózek i dzielnego małolata.
Ze starszymi i bardziej zaprawionymi w wędrówkach dziećmi zalecam szlak zielony biegnący po resztkach toru saneczkowego. Jest co prawda ciężej, ale naprawdę warto. Szczególne ładna jest górna, starsza część toru z której pozostały tylko kawałki muru wśród drzew.