Świątynia małp w Hampi to miejsce, które zdecydowanie trzeba odwiedzić. Znajduje się na szczycie wzgórza Anegundi Anjanadri, z którego rozpościerają się widoki zapierające dech w piersiach.
Jej prawdziwa nazwa to świątynia Hanumana.
Hanuman to hinduski bóg i żarliwy wielbiciel Ramy. Jest on centralną postacią w indyjskiej epopei Ramayana. Niektóre teksty przedstawiają go jako inkarnację Shivy.
Ponoć wzgórzę Anegundi Anjanadri to miejsce gdzie Hanuman się narodził.
Imię Hanuman według jednej z teorii pochodzi od słowa oznaczającego męskiego osobnika małpy. Hanuman jest bogiem małp, więc to by się zgadzało. Dodatkowo biorąc pod uwagę ilość małp, które napotyka się po drodze na szczyt…
Cała okolica zasiedlona jest przez ich stada. Są wszędzie i jest ich bardzo, bardzo dużo. Podczas całej wędrówki ciągle zaczepiają i żebrzą o jedzenie. Czasami nawet gryzą!
Droga na samą górę zajmuje ponad godzinę i wiedzie przez setki granitowych schodów. Pomimo ciągle przeszkadzających małp warto. Oj warto!
Widok, który nam się ukazuje jest jednym z najpiękniejszych jakie widziałam w południowych Indiach. Skaliste wzgórza z jednej strony, z drugiej łaty pól ryżowych a z jeszcze jednej plantacje kokosowe oraz pięknie rozciągające się antyczne ruiny kompleksu świątyni w Hampi.
Kiedy patrzysz stąd na ruiny zdajesz sobie sprawę dlaczego antyczni kapłani wybrali właśnie to miejsce na zbudowanie świątyni i stolicę.
Wszędzie dokoła rozpościerają się ogromne skaliste wzgórza. Pomiędzy nimi płynie potężna rzeka Tungabadhra. Takie środowisko stworzyło idealnie odosobniony strategicznie punkt.
Na szczyt wybrałam się po południu i dotarłam tam przed zachodem słońca. Zachód słońca tak bardzo mi się spodobał, że nawet rozważałam żeby zostać aż do wschodu, jednak ilość małp do dokoła zniechęciła mnie do tego pomysłu.
Problem w tym, że małpy ciągle próbują coś podkraść. Tylko czekają na okazję kiedy Twoja czujność zmaleje i wtedy wyrwą Ci torbę lub plecak. Oczywiście ich intencją jest jedzenie, mimo to nie jest to miłe. Nie są to milusie zwierzątka domowe, są agresywne jeśli się je zdenerwuje.
Jak zachować się wśród małp?
Istnieje kilka reguł, które trzeba przestrzegać będąc blisko stada dzikich małp. Większość ludzi kiedy je pierwszy raz spotyka tak się ekscytuje, że zapomina, że to dzikie zwierzęta.
Reguła nr 1
Pierwsza reguła mówi żeby nigdy nie uśmiechać się do małpy.
Dlaczego?
Pokazywanie zębów postrzegane jest przez małpę jako wyraz agresji. Co w zasadzie jest logiczne. Większość zwierząt kiedy pokazuje zęby to raczej sobie grozi aniżeli przekazuje wiadomość „hej bro, świetny mamy dzień!”
Za każdym razem kiedy spotykam stado małp, a wśród nich zagubionych ludzi to każdy, dosłownie każdy się uśmiecha! A później płacz, że małpa zabrała torebkę…
Reguła nr 2
Nigdy nie karm małpy. Nie dawaj im jedzenia!
Za każdym razem kiedy to robisz to przyzwyczajasz je do tego, że człowiek = żarcie. Zaczynają więc każdego utożsamiać z jedzeniem. A, że to są bardzo inteligentne dranie to uczą się bardzo szybko.
Raz wydarzyło się, że podczas spaceru jedna z małp wyrwała znajomemu siatkę z bananami. A wspominałam mu wcześniej, „stary schowaj tą siatkę z bananami”, nie posłuchał rady ciotki Olgi. Stracił kilo bananów.
Reguła nr 3
Nie dotykaj i nie bierz na ręce.
Małpki dla niektórych są słodkie (nie rozumiem, jak dla mnie to wścibskie, zbyt podobne do człowieka stworzenia, o bardzo inteligentnym spojrzeniu, przez co lekko przerażające).
Wydaje się, że jeśli tak blisko podchodzą to są niegroźne.
Błąd!
Jak się zdenerwują to gryzą. A piernik wie czy nie przenoszą jakiś chorób.
Co może się kryć w małpiej ślinie?
Pierwsza na myśl przychodzi WŚCIEKLIZNA.
Paskudna, śmiertelna choroba. Wbrew pozorom nie umiera się od wściekłego szału a od niewydolności oddechowej.
Opryszczka, grzybica, wszelkie żółtaczki. Paskudne rzeczy.
Lepiej unikać bliskich kontaktów z małpimi płynami ustrojowymi.
Uh, ależ to zabrzmiało.
Powróćmy więc do świątyni.
Drzwi świątyni są zawsze zamknięte, aby zapobiec profanacji miejsca przez wyżej wymienione wścibskie małpy. (Pomimo, że to świątynia po części na ich cześć). Przed wkroczeniem na szczyt trzeba ściągnąć obuwie. Oznaka szacunku.
Każdy kto jest człowiekiem może zaglądnąć do środka. Wystarczy pamiętać o podstawowej etykiecie. Kapłan może zaoferować święconą wodę oraz vermilion, kolorowy proszek do zrobienia kropki na czole. Nie ma żadnej opłaty za wstęp. Można jednak wrzucić kilka monet do hundi, skrzynki na darowiznę.
Ikona Hanumana jest wykuta na ścianie świątyni. Istnieje również mała ikona na cześć Ramy i jego małżonki.
Kapłan z białą brodą, mędrzec hinduski, tak zwany pundit ciągle opowiada historię Hanumana. Oczywiście w hindi, jednak można usiąść i posłuchać. Mimo, że nic się nie rozumie to jego głos działa przedziwnie kojąco.
Jak się dostać do świątyni małp?
Znajduje się ona około 5 km od centrum Hampi.
Najpierw trzeba przekroczyć rzekę. Główne przejście znajduje się na Virupapur Gadde w pobliżu światyni Virupaksha.
Najlepszym sposobem jest wypożyczenie roweru lub skutera i dojechanie do podnóża wzgórza. Są miejsca do zaparkowania. W pobliżu znajduje się kilka straganów gdzie można zakupić wodę, chai oraz przekąski. Na górze nie ma żadnych sklepów ani straganów więc trzeba pamiętać o wystarczającej ilości wody. A w tym upale to sprawa niezbędna!